Relacja Agaty Bastrzyk z pobytu na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Nad założeniem konta w systemie Programu MOST wahałam się ponad rok. Nie miałam pojęcia gdzie chciałabym wyjechać. Jako, że zbliżał się ostatni rok studiów stwierdziłam, że to najwyższy czas na jakąś konkretną decyzję. Niestety nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli i nie dostałam się tam, gdzie bardzo chciałam. MOST jest na tyle dobrym programem, że mimo tego, że nie zakwalifikowałam się na jedną uczelnię, to miałam możliwość wybrania innych szkół, które być może przyjmą mnie z otwartymi ramionami. Taką uczelnią był Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Gdybym rok temu pomyślała, że dwanaście miesięcy później będę mieszkać w stolicy, to zareagowałabym śmiechem. Po ogłoszeniu wyników rekrutacji wpadłam w panikę, bałam się życia w Warszawie. Poza tym przede mną był ostatni rok nauki i pisanie pracy licencjackiej. Wiedziałam, że mimo wielu obowiązków na uczelni macierzystej nie zrezygnuje z udziału i zrobię wszystko, by wyjechać.

Rozpoczęłam przygotowywanie planu zajęć. Wyglądało to strasznie, jednak w praktyce okazało się, że nie ma w nim nic skomplikowanego. Uczelnia macierzysta i przyjmująca służyły pomocą w każdej chwili mojego zawahania. Ze strony programu mogłam liczyć na zakwaterowanie w akademikach należących do uczelni, jednak zdecydowałam się na mieszkanie, które znalazłam bez najmniejszego problemu. W pierwszym tygodniu nauki mogłam liczyć na ogromne wsparcie koordynatorów. Początki w tak dużym mieście były dość chaotyczne. Ciężko było się zaaklimatyzować. Wracając do planu zajęć, to mogłam sobie go ułożyć sama. Uczęszczałam na przedmioty obowiązkowe, zawarte w programie kształcenia w uczelni macierzystej oraz dodatkowe, spoza programu, które mnie interesują (np. podstawy i kultura islamu, polemika, spór i debata publiczna, czy warsztat głosowy dziennikarza). Poza tym rozkład zajęć można dopasować do innych codziennych obowiązków. Dlatego w semestrze zimowym każdego dnia rozpoczynałam naukę o 9:45, a kończyłam o 11:15. W semestrze letnim natomiast odwiedzam uczelnię tylko raz w tygodniu. Dzięki temu w ciągu dnia i tygodnia mam czas na naukę, pracę i odpoczynek. Wszystkie przedmioty z programu kształcenia obowiązującego w uczelni macierzystej, których nie ma w programie uczelni przyjmującej, zaliczam w UJK. Z tym nie ma problemu. Wykładowcy są bardzo przychylni co do sposobu nadrabiania zaległości. Na UKSW odbywam zajęcia z różnymi grupami, a nie z jedną jak na uczelni macierzystej, przez co poznałam masę ludzi w różnym wieku.

Pomyślicie sobie ,,ech, co to za wymiana skoro uczysz się tego samego i to jeszcze w Polsce”? Różnice między UJK, a UKSW odczułam już pierwszego dnia. Prawie co tydzień dostajemy propozycje pisania tekstów dla oddziałów m.in. Telewizji Polskiej czy Polskiej Agencji Prasowej. Zdarzały się też sytuacje, gdy wykładowca informował nas o wolnych miejscach w ramach praktyk w instytucjach związanych z dziennikarstwem. Poza tym mamy dużo zajęć z poprawnego wysławiania się, prezentacji osobistej. Co ciekawe mój przedmiot obowiązkowy tj. retorykę i erystykę prowadziła aktorka i prezenterka telewizyjna- dr Karina Szafrańska. Poza praktycznymi radami w kwestii warsztatu pokazała nam od środka własne studio dubbingowe. Z innych ciekawych wydarzeń w ramach realizacji dodatkowego przedmiotu (podstawy islamu) odwiedziłam meczet w centrum stolicy. Jeżeli chodzi o aspekty pozauczelniane, to dorywczą pracę znalazłam już w pierwszym tygodniu mojego pobytu w Warszawie. Przebierałam w ofertach, mogłam pracować gdzie tylko chciałam. Na każdym kroku mam sklepy, restauracje, muzea, galerie.

Za mną pierwsza sesja w ramach MOST-u i kolejny, ostatni już semestr nauki – także na UKSW. Mogę zachęcić każdego do udziału w kolejnej, letniej, która już na wiosnę. Po takiej wymianie w głowie pozostaną same pozytywne wspomnienia. Ukształtujemy swoje spojrzenie na świat i na samego siebie. Taka wymiana bywa też drogowskazem  do dalszej ścieżki edukacyjnej. Dzięki temu też staniemy się bardziej atrakcyjni na rynku pracy. Jeśli tylko w waszej głowie pojawi się pomysł na taką wymianę, nie zastanawiajcie się, korzystajcie!